W większą ilość warzyw i owoców (a także używanych ciuchów) można zaopatrzyć się na środowym bazarku w Długosiodle, wsi oddalonej o 14 kilometrów od Lubiela. Lepiej wyruszyć w godzinach bardzo porannych i o ile nie jedzie się samochodem, warto dopytać się wcześniej w sklepie o godziny kursowania PKSów. Na przystanku rozkładu brak, a można wpakować się w 1,5 godziny czekania, nawet rano. Całe zamieszanie rekompensują pierogi ruskie z restauracji Malina w samym centrum Długosiodła. Chyba najlepsze jakie jadłam!
Jeśli znudzą się nam szalone zakupy w trzech sklepach spożywczych (na ogół trzeba odwiedzić wszystkie trzy żeby zrealizować listę zakupów), można zajrzeć do zabytkowego kościoła (na zdjęciu jego tyły). Amatorzy wiejskich cmentarzy również znajdą coś dla siebie.
Po kościele można skoczyć na sobotnią imprezę w Rząśniku, np. na zapasy dziewczyn w czekoladzie ;)
Jednak Nowy Lubiel to głównie las! Wieś położona jest w obrębie Puszczy Białej. A jak las to grzyby - zbieraczy runa leśnego można spotkać od świtu do późnego popołudnia.
Lasy przetkane są polami, chociaż z tego co zauważyłam często bardziej opłaca się przemianować działkę rolną na budowlaną. Z tego powodu w Lubielu wyrasta coraz więcej letnich domków, a co za tym idzie działkowiczów.
Królową okolicy jest jednak Narew. Mam wrażenie, że głównie dla wędkarzy. Pływanie jest tu dość ryzykowne, ale mi wystarczy sama obecność rzeki i przestrzeń jaką ze sobą niesie. Mogłabym się w nią gapić godzinami, chociaż zawsze lepiej się patrzy z butelką wina albo i koszem pełnym jedzenia.