wtorek, 6 września 2011

Serbia, góry i kanapki

Jedna ze szkicownikowych stron z dialogiem na miarę górskiej głodówki.
Lepiej późno (i stanowczo za mało) niż wcale - jeszcze jeden dzień i zacznę miesiąc wakacji! Oczywiście z przerwami na pracę w Koperniku, ale to się nie liczy ;)

Póki co pakuję swój plekak w związku z jutrzejszym wyjazdem do Serbii. W międzyczasie znalazłam szkicownik, który paradoksalnie poświęciłam głównie na pisanie, a dokładniej na szczegółowy opis (przynajmniej początku) jednej z moich górsko-botanicznych wypraw (wyjazdów z Sekcją Botaniczną Koła Biologów na Ukrainę).

Fajnie po dwóch latach przypomnieć sobie naszą głodówkę na prawie 2000 m n.p.m. Głodówkę, bo przecież jedzenie na 10 dni spędzonych w górach trzeba sobie wnieść, a ile można nosić. Do tego trzeba zostawić miejsce na wino w plecaku. Najzabawniejsze były wszystkie dylematy: zjeść teraz czy później? Dwa plasterki ogórka na jednej kanapce czy po jednym na dwóch? W zasadzie czasem kanapkę trudno było nazwać kanapką ;)

Jeszcze 22 godziny i będę siedzieć w pociągu - YEAH!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz