wtorek, 6 września 2011

Serbia - Palić czy nie Palić

W momencie, kiedy nasz transgraniczny pociąg w końcu nabrał sensownej prędkości, musiałyśmy się z niego wydostać. Czułyśmy się dość oryginalne, gdyż większość pasażerów jechała do ostatniej stacji w mieście Subotica - jendego z większych w Wojwodinie (północnym regionie Serbii). My postanowiłyśmy wysiąść wcześniej - w wypocznkowej miejscowości Palić. Tam zjadłyśmy śniadanie w niedoszłym miejscu naszego noclegu, nad jeziorem.

Fontanna nad jeziorem Palić z mistrzem drugiego planu gratis.
 Nie oszukujmy się - zwabiły nas też rzeźby grubych pań na ławce, największy wodozbiór na jakimśtam obszarze, no i kąpielisko wybudowane z dedykacją dla kobiet jeszcze na początku XX wieku. Nikogo pewnie też nie zdziwi, że żadnej z tych rzeczy nie udało nam się zobaczyć. Miałyśmy ciężkie plecaki, a ławkowe panie nie wiadomo gdzie stacjonowały, damskie kąpielisko z pewnością było po drugiej stronie jeziora, a wodozbiór najzwyczajniej zaginął gdzieś w parkowym gąszczu. Do tego pośniadaniowa drzemka na bulwarowym trawniku istotnie się wydłużyła, co sprawiało, że trzeba było się pospieszyć - zwłaszcza że dalszą część trasy również uzależniałyśmy od Kolei Serbskich.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz